Nowe Ateny

Nowe Ateny — zbitka barwnych i oryginalnych cytatów z dzieł zapomnianych — anegdot z towarzystw wszelkiego autoramentu — literackich plotek różnej akuratności. Mądrym dla memoryjału, idiotom dla nauki, jak mawiał Benedykt Chmielowski. Więcej informacji?

Kleiner o filomatach

W swojej obszernej monografii Mickiewiczowskiej tak pisał Kleiner o filomatach:

Młodzieńczość i dojrzałość łączyły się w harmonię u tej młodzieży, która wiązała racjonalizm z romantyzmem, która, mierząc siły na zamiary, jednocześnie przygotowywała program pozytywnej pracy organicznej.

Józef Jeżowski —

Racjonalistą i pozytywistą był wśród grona filomackiego przede wszystkim sam wódz, Józef Jeżowski — najdojrzalszy, najbardziej męski z nich wszystkich. Brzydki, suchy, wątły, skromny, małomówny — “mrukawym” zwą go towarzysze — ma on dziwnie stałą, uporczywą, systematyczną energię. Gruntowny i sumienny, ścisły w myśleniu, filozoficznie wyszkolony, najjaśniej ujmuje cele filomatów i wiodące ku nim środki praktyczne. Jest urodzonym nauczycielem i kierownikiem moralnym. Wróg frazesu i mrzonek, nie znający kompromisów, wymaga wiele i od siebie, i od drugich, chociaż wyrozumiałość i pobłażliwość nie są mu bynajmniej obce. Nie zawaha się twardych słów rzucić Mickiewiczowi, gdy uzna, że przyjaciel dał się opanować sidłom namiętności miłosnej.

Myślał Jeżowski i o nauce, i o wychowaniu, i o ekonomii, i o podniesieniu rolnictwa. Miłował literaturę starożytną, komentował Horacego, planował polską encyklopedię autorów klasycznych — i z nie mniejszą żarliwością propagował niemczyznę. Pragnął kłaść fundamenty polskiej filozofii narodowej, o której niebawem marzyć będą romantycy. On to nadał filomatom kierunek pedagogiczny.

Franciszek Malewski —

Z “mrukawym” Jeżowskim, co wyjątkowo chyba humorowi dobremu daninę składa, rywalizuje czasem powagą przedwczesnej dojrzałości Franciszek Malewski. Ma umysł subtelny i ścisły, nie bez drobego rysu pedanterii, bardziej ku teorii zwrócony niż ku praktycznemu działaniu. Strona prawna i naukowa Towarzystwa pociąga go najbardziej. Trochę sztywny wydaje się początkowo, dopóki go nie rozruszy nagle i nie ożywi budząca się miłość. Syn rektora Uniwersytetu, góruje nad towarzyszami z domu wyniesioną kulturą intelektualną i salonową. Wśród ubogich, walczących o chleb codzienny — on, zamożny, wyróżnia się wyższym poziomem życia. Ale za to dręczą go tajone smutki rodzinne; szuka u przyjaciół radości życia, której mu dom nie daje.

Tomasz Zan —

Jeśli ci dwaj reprezentują dojrzałą powagę rozumu wśród filomatów, to romantyzm młodości i uczucia, niekiedy potrącającego nawet o strunę patologiczną, bije z postaci Zana. Jest on poetą życia; skłonny do wyznań, do uniesień, do zabawy i do żartu i śmiechu, sentymentalny, trochę fantasta, trochę mistyk, trochę kobiecy w swej naturze, dojrzewa i hartuje się w atmosferze filomackiej. Początkowo jego miękkość wydaje się przyjaciołom brakiem męskości silnej; stopniowo urasta on na wodza, apostoła i męczennika. Umie darzyć miłością i pragnie być kochany; ma duszę skomplikowaną, wiążącą sprzeczności różne — i dlatego tak mu odpowiada styl wyrafinowany, arabeskowy Sterne’a, uśmiechem i łzami zabarwiony, pełny subtelności i niepokoju wewnętrznego.

Jan Czeczot —

Równie młodzieńcza, lecz zdrowsza, prostsza, przeciętniejsza jest dusza Czeczota. Idealny to przyjaciel i towarzysz zabaaw miłych a wesołych. Obok Zana on wśród towarzyszy Mickiewicza najwięcej ma werwy poetyckiej; obficie darzy piosenkami, uderzając często w ton ludowy. Jest w nim ambicja mentorska, czyniąca go czasami nudnawym — ale jest i młodzieńcza lekkomyślność, niefrasobliwy optymizm i jakaś sielska pogoda. Jego przyjaźń wierna dla Mickiewicza wzrusza prawdziwie, a za serce chwyta prostota, bezinteresowność i duch obywatelski, gdy raz pisze:

[…] skaczę sobie, jak konik, i mnie się zdaje, że jak kraj mój będzie szczęśliwy, uczony i bogaty, to i ja eo ipso, choćbym był niedouczony i goły, będę szczęśliwy koniecznie i mogę być niegoły, bo będę śród bogatych.

Onufry Pietraszkiewicz —

Jak Czeczot ludowość, tak tchnienie sarmackie wnosi Onufry Pietraszkiewicz. Zagłoba filomacki, rubaszny, nie bardzo sposobny do górnych ideałów, czasami — przewodnik na drodze grzeszków, wobec trudnych warunków bytu niezbyt odporny, ale umiejący przyjaciołom i związkowi służyć z całym oddaniem, umiejący pracować porządnie, sumiennie, z wybitnym zmysłem praktycznym i drugim przypominać obowiązek pracy. Patriota gorący, w staropolszczyźnie rozmiłowany bardziej od wszystkich innych, po polsku się nosił, wąsem zawiesistym zdobił rozrosłą szeroko figurę, konfederatkę miał na łysinie zdobnej “czuprynką dwunasto-włosą” i żart jowialny, nie zawsze delikatny, w ustach. Wśród filomackich projejktów — programy obchodów imieninowych bywały jego specjalnością na równi z porządkowaniem książek i kasy. Ale jak dalece związek młodzieńczy stanowił dlań treść najcenniejszą życia, udowodnić miał aż do lat swych ostatnich: on to bowiem przechował i od zagłady uchronił archiwum filomackie — i strzec nie przestał niebezpiecznego skarbu, gdy starcem wrócił z Sybiru.

Bożydar Łoziński —

W gronie filomackim istniał rywal Onufrego, gdy chodziło o śmiech rozgłośny: krępy, silny, niezgrabny Teodor, czyli Bożydar Łoziński, Szerokim ochrzczony. Zabłyśnie jednak zręczna jego energia, gdy filomaci zechcą stosować metody konspiracyjne i zyskiwać wpływ na inne związki. Mniej okaże energii w konfliktach etycznych; stosunkiem miłosnym z siostrą zamężną przyjaciela w małżeństwo jej wprowadzi rozdźwięk i towarzyszowi-filomacie na czas pewien zmąci życie. W tworzeniu ideologii filomackiej i on niewielki bierze udział. Tworzy ją naprawdę tylko czwórka najwybitniejszych: Jeżowski, Malewski, Zan — i Mickiewicz.

29 XII 2013 # # # # # # # # # #

O nauce i cnocie

Z rozmyślań Boya (Brązownicy):

Kiedy byłem w szkole, budzili we mnie szczerą antypatię owi filareci, filomaci i promieniści, którzy wypisywali sobie jako godło “naukę i cnotę”. To są rzeczy, które starsi zalecają młodym, a przeciw którym młodzi się buntują lub sobie z nich kpią; ale żeby młody sam sobie stawiał za ideał naukę i cnotę, to mi się wydawało potworne. Nie ręczę, że czy się bardzo myliłem i czy Mickiewicz byłby daleko zaszedł przy tych godłach, gdyby życie nie wypisało mu rychło na czole innych: namiętność i cierpienie.

12 XI 2013 # # #