Sceptycyzm anno domini 1872
Z wydanych anonimowo w 1872 roku Pamiętników sceptyka Juliana Kaliszewskiego — godny zapamiętania cytat:
Biedni ludzie!… W rozpaczy po niefortunnych wycieczkach na mądrość i wielkość jak mogą, tak się pocieszają. Przynajmniej życie przepędźmy wesoło! — wołają i nuże to w bitwy i wojny, kiedy już się znudzili siedzieć w domu spokojnie; to w wiedzę i uczoność, kiedy im się sprzykrzyło nic nie robić; to w odkrycia ziem nowych, kiedy już nic ze swoich gniazd wycisnąć więcej nie mogą. Bawią się do upadłego aby dalej, aby zapomnieć o wiszącym nad nimi mieczu Damoklesa pod postacią śmierci i nicości. A gdy już wszelkie pomysły co do ziemi zostały wyczerpane, dalejże z fantazją o niebie gwiaździstem, nuż o koncept, czyby i tam dostać się nie można?… To im się jakoś nie udaje, ależ trudno znów przyznać człowiekowi, że mu się coś nie powiodło. Po rozum tedy do głowy i… i w miejsce cielesnej wędrówki po nieskończoności, wymarzył sobie duchową — nieśmiertelność po śmierci!!! To go najwięcej zabawiło, to mu się najlepiej podobało, z natury przepada za kontrastem. Nuż tedy tworzyć sobie cały świat za grobem, podobny temu, w którym żyje, ale w nieskończonem spotęgowaniu, a tak nieskończonem, że sam tego pojąć nie zdolny, i to go właśnie zachwyca i dziwuje się własnemu dowcipowi i powiada sobie, że jest dla tego wielki i nieśmiertelny, że ma pojęcia niepojęte… risum teneatis?…
Rozradowany do żywego tym swoim wynalazkiem, dalejże się cieszyć a cieszyć tak, że gotów na wszystko już się poświęcić, na śmierć nawet, bo tam, oh! bo tam jest cóś, co mu za wszystko kiedyś wynagrodzi; tam, według jednych, sama jasność i harmonia i duchowość taka, że — aż jej nie ma; tam, według drugich, wszystko tak jak tu, ale wszystko dobre, nieskończenie lepsze, doskonalesze, obfitsze, smaczniejsze i wszystkie -sze jakie tylko są; tam, według innych jeszcze, sama tylko rozkosz przez całe niepojętej światłości i piękności siedm nieb, wpośród najcudowniejszej muzyki, jakiej tu ucho nie słyszało, wpośród samych przedziwnych cherubinów i huryssek, gdzie naturalnie szóste przykazanie już wcale nie istnieje…
I otóż marzą, marzą, a podczas tego marzenia pozwalają ze sobą wszystko robić, nawet rżnąć się na kawałki, gdyby to się komu podobało, jak bywały przypadki. To ich najmilsza rozkosz, a gdy zaczynają troski i choroby ścigać, do niej się uciekają, w niej toną — rozszczęśliwieni!…
Biedni wy ludzie!
18 X 2013 #XIX wiek #Julian Kaliszewski