Armia Napoleona w Polsce
Z Jerzego Wojciecha Borejszy biografii Armanda Lévy’ego pod tytułem Sekretarz Adama Mickiewicza:
Oto jedna z opowieści Mickiewicza w przekazie przyjaciół Francuzów: Było to w czasie największych mrozów. Polacy żyli w nieustającym niepokoju, w gorączkowym oczekiwaniu. Co rano zaglądano do termometru, z przerażeniem widziano, iż coraz niżej spada. Tymczasem nadchodziły coraz nowe wojska i wszystko było nimi przepełnione: domy, gmachy publiczne, szkoła, w której wówczas znajdował się Mickiewicz. Zimno wciąż potężniało. Po salach, w sieniach, wszędzie żołnierzom rozpalano ognie. […] Starsi wojacy nie kładli się nigdy na spoczynek: w nocy, naokoło ogni, znajdowano ich zawsze z głową wspartą na łokciu, marzących. Utracili byli sen, tak przyzwyczajeni do niewygód, tak odzwyczajeni od dłuższego spoczynku. Zanadto to było dla jednych a tych samych ludzi rozpoczynać swój zawód w 1792 roku i znajdować się jeszcze pod bronią w 1812 roku. Było to wysilenie bezmierne. Więc się im też ta krwawa historia wciąż obracała w myśli: marzyli i marzyli o niej. Mickiewicz, wpatrując się godzinami w twarze tych wiarusów, rzekł im pewnego dnia z powagą nie licującą z jego dziecinnym wiekiem: “Jużeście bardzo starzy, czemuż więc opuściliście wasz kraj, aby aż tutaj podążyć?”
A wtenczas owi grenadierzy, pokręcając siwego wąsa: “Bo nie mogliśmy go opuścić, zostawić go samego”.
— Czyli, oczywiście, Napoleona.
Mickiewicz przez całe życie wracał do wspomnień 1812 roku, kiedy miał ledwie trzynaście lat — a kampanii napoleońskiej poświęci przecież niemało wersów Pana Tadeusza.
17 XI 2013 #Adam Mickiewicz #Napoleon Bonaparte #Jerzy W. Borejsza