Miłość serca, zmysłów, duszy...
Jeden z najlepszych kawałków Boyowskiej publicystyki (Brązownicy):
[…] to miłość serca, zmysłów, duszy; miłość namiętna, bluźniercza, zuchwała. Bo czyż nie jest niesłychanym zuchwalstwem bodaj to wydrukowanie Dziadów w owym małym światku, gdzie wszyscy się znali, gdzie były one pokazaniem palcem pani Puttkamerowej (“O luba, zginąłem w niebie, kiedym raz pierwszy pocałował ciebie!”), mimo że hr. Puttkamer ostentacyjnie się poematem zachwycał! Nie przecina tej miłości zamążpójście Maryli. Ten filaret[a] kocha się dalej w mężatce! Poczciwy Zan zżyma się na dwuznaczną rolę pośrednika, do jakiej go używają rozłączeni kochankowie. Wśród tego kowieńska “Kleopatra”, Kowalska, wyrzuty filomatów, cierpkie repliki Mickiewicza. Dalekie są “nauka i cnota” zapalczywemu czytelnikowi Byrona, dla którego w tej chwili nie istnieje żaden poeta prócz tego gorzkiego i namiętnego buntownika. Cały dramat i komedia podwójnej miłości, i jej gorzko-słodkie surogaty, rozterka duchowa; zapłaci za nią biedny szambelan, którego Adam najpierw wyrżnie w pysk, a potem poprawi lichtarzem. Ale gdyby nie więzienie bazyliańskie i nie wygnanie do Rosji, nie wiem, czy tak niewinnie zakończyłby się romans z panią Puttkamerową, która już jako mężatka pisała do poety po francusku (zawsze to łatwiej przy takich rzeczach): “Gdyby trzeba było tylko mojej miłości dla twego szczęścia, byłbyś aż nadto szczęśliwy”. Romans z hrabiną! Co się dzieje w tym Kownie! Będzie i druga hrabina w Odessie, i trzecia w Poznańskiem; jak na przyszłego socjalistę, to nieźle.
Zwłaszcza fragment “już jako mężatka pisała do poety po francusku (zawsze to łatwiej przy takich rzeczach)” daje znać, że Boy — tłumacz Brantome’a i Moliera — znał się na rzeczy…
Ale w życiu Mickiewicza wszystko jest dziwem. Weźmy przed nim stosunek literatury polskiej do kobiety. Kobieta nie istnieje; poza paroma trefnościami starych Polaków i paroma sonetami Szarzyńskiego cóż mamy? Kto się w Polsce kochał kiedy? Chyba biskup Krasicki, ale gdzieś pokątnie, w każdym razie tym się nie chwalił. Mimo renesansowego humanizmu, mimo swobód obyczajowych dworu Stanisławowskiego w literaturze polskiej nie ma kobiety, to znaczy tego, co wypełnia trzy czwarte innych literatur, z czego zawsze rodzili się poeci. I znów jakimż potężnym susem ten chłopak [Mickiewicz] nadrobił wiekowe zaniedbanie! Nie tylko w znaczeniu narodowym mógł powiedzieć, że “kochał za miliony”. I co z tego za konsekwencje!
(Boyowi sonety Sępowe pomyliły się chyba z Morsztynowymi; Szarzyński pisał i dobre erotyki, niekiedy nawet świetne, ale jego autorstwa zapomnianych fragmentów z XVI wieku doszli uczeni poloniści, jak się zdaje, dopiero po wojnie).
29 III 2014 #Tadeusz Boy-Zelenski #Adam Mickiewicz #XIX wiek #Mikolaj Sep-Szarzynski