Strindberg o teatrze i wódce
Z Memorandum reżysera do członków zespołu Intima Teatern (1908) dramatopisarza Augusta Strindberga (przekład Zygmunta Łanowskiego):
Gdy dyrektor Falck zaniechał długich przedstawień, które kończyły się koło północy, zerwał tym samym z klasycznym teatrem wyszynkowym. Był to krok śmiały, bo wyszynk spirytusu pokrywa dużym teatrom co najmniej pół komornego. Ale ta kombinacja sztuki scenicznej i alkoholu pociągała za sobą długie antrakty, których długość określał dzierżawca bufetu, a których przestrzegania pilnował reżyser.
Szkody płynące z wypuszczania widzów z widowni w toku dramatu, aby się raczyli mocnymi trunkami, są dobrze znane. Albo rozmowa zabija wtedy nastrój, gaśnie uniesienie, tępieje wrażliwość i do świadomości dochodzi to, co miało być podświadome: iluzja, którą miał stworzyć dramat, nie może się utrzymać, lecz musi ustąpić miejsca banalnym refleksjom, widz zostaje wyrwany z transu. Albo też czyta się wieczorne gazety, gawędzi o czymś innym ze znajomymi spotkanymi przy bufecie, widz robi się roztargniony, rwą się nici sztuki, tok akcji ulatuje z pamięci i widz wraca na swoje miejsce w zupełnie innym nastroju, żeby na próżno szukać tego, co tam zostawił.
04 X 2014 #August Strindberg #teatr #XX wiek #Zygmunt Lanowski