Czytając Heinego O Polsce, natrafiłem na taki ustęp (pisany przez niemieckiego poetę romantycznego z wyraźnym zachwytem):
U chłopa konstytucya ciała jest silna; zbudowany doskonale, wygląda na urodzonego żołnierza, a włosy ma zwyczajnie jasne, i najczęściej dozwala im opadać w długich kędziorach. Tej okoliczności przypisać należy tak częste u chłopów pojawianie się kołtuna (Plica polonica), bardzo sympatycznej choroby, którą zapewne i my kiedyś pobłogosławieni będziemy, gdy noszenie długich włosów rozpowszechni się w niemieckich ziemiach.
05
X
2013
#XIX wiek
#Heinrich Heine

Z historii medycyny XIX wieku — leczenie schorzeń kręgosłupa rewolucyjną metodą doktora Lewisa Sayre (lata 70. XIX wieku). Poniżej cały proces naprawiania w trzech prostych krokach:

04
X
2013
#Lewis Sayre
#XIX wiek
Roman Taborski i jego nieocenione Życie literackie młodopolskiej Warszawy:
W wyniku rusyfikacyjnej polityki caratu trudniejsze się stało — w porównaniu z sytuacją pokolenia postyczniowego — zdobycie przez przyszłych pisarzy młodopolskiej Warszawy odpowiedniego wykształcenia. Prus, Sienkiewicz, Świętochowski i Chmielowski chodzili do polskich gimnazjów, a następnie studiowali w Szkole Głównej — ich młodopolscy następcy byli skazani na rosyjskie gimnazja oraz również rosyjski Cesarski Uniwersytet Warszawski, wprzęgnięty w ogólną rusyfikacyjną politykę, a ponadto jeszcze mający bardzo niski poziom naukowy.
Żeromski i Reymont, dwaj najwybitniejsi przedstawiciele środowiska literackiego młodopolskiej Warszawy, nie mieli — jak wiadomo — matury, nie mieli również matury m.in.: Sieroszewski, Ignacy Dąbrowski, Ludwik Stanisław Liciński i Wacław Gąsiorowski. Żeromski przybył do Warszawy w 1886 roku i rozpoczął studia w Instytucie Weterynaryjnym, wkrótce zresztą przerwane z powodu ciężkiej sytuacji materialnej. Wybór weterynarii nie był oczywiście spowodowany zainteresowaniami przyszłego pisarza, ale prozaicznym faktem, że nie wymagano tam matury, wystarczało ukończenie sześciu klas gimnazjalnych. Edukacja Reymonta ograniczyła się do ukończenia w 1883 roku Warszawskiej Szkoły Niedzielno-Rzemieślniczej — w roku następnym przyszły laureat Nobla został wyzwolony na czeladnika krawieckiego.
Aż się chce zacytować Marka Twaina, który wspomniał kiedyś, że nigdy nie pozwolił żadnej szkole stanąć na drodze swojej edukacji.
03
X
2013
#XIX wiek
#Stefan Zeromski
#Roman Taborski
#Wladyslaw Reymont
Z wielu anegdot Boya (Brązownicy):
Znana jest historia o pewnym literacie, który lubił podróżować: “Kiedy mam ochotę zwiedzić jakiś kraj — mówił — a nie mam pieniędzy, sporządzam książkę z opisem tego kraju, a za uzyskane honorarium jadę sprawdzić, czy tam jest w istocie tak, jak ja opisałem”.
01
X
2013
#Tadeusz Boy-Zelenski
Z Moich wspomnień o życiu towarzyskim w Warszawie pisarki Pauliny Wilkońskiej:
Nikt jej nie odpowiedział, bo właśnie drzwi otworzono i ukazała się wysoka, barczysta postać w mundurze pułkownika rosyjskiego. […] Wojewodzina wyciągnęła ku niemu rękę, a jedna z pań obok poszepnęła: “Nasz bard, nasz wieszcz, pan Albert Potocki!” Poeta, powieściopisarz, wzięty w młodzieńczym wieku nagle za objawy zbyt gorącego patriotyzmu do wojska jako prosty żołdak. […] Za powrotem od lat podobno niewielu do kraju pan Albert w krótkim czasie na horyzoncie piśmiennictwa naszego zasłynął. Napisał krytykę przekładu niektórych dramatów Szekspira, przez Kefalińskiego (ks. Hołowińskiego), którego Akefalińskim nazwał. Drukował przełożone poezje z języków tureckiego, perskiego itd., itd.
Usiadł przy naszym stole. Wojewodzina zapytała, czyli nic z sobą świeżo stworzonego nie przyniósł. Uśmiechnął się i wyciągnął welinowy arkuszyk.
— Do Kraszewskiego — wymówił.
— Wiersz do Kraszewskiego! — powtórzono wkoło i wszystko cisnąć się poczęło.
Poeta przeczytał nam wiersz zgrabny, gładki, napisany z dobrodusznym humorem, w którym przemawia do twórcy Świata i poety, ażeby tak wiele nie pisał.
Jak podaje przypis, wiersz Potockiego nie był nigdy wcześniej drukowany — i do dzisiaj, jak się wydaje, nie znalazł miejsca nigdzie poza pamiętnikiem Pauliny Wilkońskiej, bo w żadnym tomie poezji Potockiego nie zebrano.
Gdy świat młody w poezji barwy się odziewał,
Gdy Homer władał lutnią, gdy Wirgiliusz śpiewał,
Dziesięciu ledwo wieków upłynione dzieje
Dwie światu zdumiałemu dały Epopeje.
Za to, choć zgasły ludy, wśród których powstała,
Język ich wiecznie żyje, jak ich wieszczów chwała.
Nie tak się u nas dzieje, miesiąc nie upłynie,
Już nowa Epopeja w litewskiej krainie!
Wieszczu! Nie bądź okrutnym, zlituj się nad nami,
Wstrzymaj się choć na chwilę z prozą i wierszami.
Patrz, pod Witoloraudą siły się w nas chwieją,
A ty, nieludzki, nową grozisz Epopeją.
Daj się ubłagać, nie bądź współbratem wyrodnym,
Bądź tyle litościwym, ile jesteś płodnym.
Wyznajemy, że jesteś jak olbrzym potężnym,
Lecz bądź tyle łaskawym, ile jesteś mężnym.
Mieliśmy Marewiczów, Bielawskich przed laty,
Jacków i Marcinkowskich dźwigał koń skrzydlaty,
Lecz chociaż jedne z tobą przebiegali szlaki,
Żaden z nich się nam nie dał tak jak ty we znaki.
Mętna Wisła, na wiosnę gdy wystąpi z brzegów,
Zatapia włoście wodą roztopionych śniegów,
Lecz wkrótce, klęsk zadanych rolnikowi syta,
Powraca zawstydzona do swego koryta.
I ty Polskę zalałeś wierszami i prozą,
Sześć par wołów znad Dniepru dzieł twych nie uwiozą,
Lecz choć Polak z Litwinem w twoich wierszach brodzi,
Nowej się muszą jeszcze obawiać powodzi.
Zlituj się, Bóg ci rymów nadgrodzi sowicie,
Ale płyń choć na chwilę w swym własnym korycie,
A jeśli żadna prośba wzruszyć cię nie może,
Wtenczas daj nam, o, daj nam cierpliwości, Boże!
(Chciałbym, ażeby Szabrański miał tyle odwagi na pioruny Kraszewskiego i jemu podobnych, ażeby to wydrukował).
Potocki zmarł na cholerę na Kaukazie między 1847 a 1853 rokiem. Wiersz zatytułowany Pamięci Alberta Szeligi hrabiego Potockiego — pułkownika — zmarłego na Kaukazie poświęcił mu przyjaciel, Cyprian Kamil Norwid:
Mówiłeś “wspomnij!…” — gdy żegnałem Cię —
Niechże Ci będzie lekką ziemi wschodnia:
Ziemia Kaukazu, gdzie lud w błogim śnie,
Gdzie imię “brata” — “gościa” — lub “przechodnia”
Oznacza jednę myśl… nie trzy… nie dwie!…
*
Wieluż? umarło — od spomnianych chwil —
A wielu? Ciebie i mnie zapomniało;
Gdy między grobem Twym, a mną?… świat-mil
Legł — i umarł głos mój, jak Twe ciało:
Choć — ból to równy (jeżeli: Człek jest styl)
*
Lecz ja nuciłem zawdy strojem tym,
Co mało-baczyć śmie na ludzkie głosy —
To stać mię jeszcze i dla Cię na rym,
Którego w ziemię — cień, światłość w niebiosy
Przeszła — — cześć Tobie!… przebaczenie im…
30
IX
2013
#Paulina Wilkonska
#Jozef Ignacy Kraszewski
#Albert Potocki
#Cyprian Kamil Norwid
#poezja