Wiersz Leopolda Staffa Dymy, zadedykowany — Julianowi Tuwimowi, który zresztą do końca życia uważał Staffa za poetyckiego mistrza, a siebie za skromnego ucznia.
Na przedzmierzchową miasta wrzawę
Dymów pokłada się zasłona,
Słońce zachodzi wielkie, krwawe
I złe jak serce faraona.
Po piramidach mrówczej pracy
Gnuśnieją kłody rąk z rozkoszą.
Prostują zgięty grzbiet garbaci
Worami, które przez dzień noszą.
Kalendarz kartkę z siebie zdziera,
Wieczór spokoju w domu czeka,
Zielona furtka się otwiera,
Mój czarny piesek na mnie szczeka.
31
X
2014
#XX wiek
#Leopold Staff
#Julian Tuwim
#poezja
Fragment listu Juliana Tuwima do Leopolda Staffa z 1946 roku:
Poldziu najukochańszy! Twój list przyszedł do mnie tuż przed świętami i wcale sobie przedstawić nie możesz, jaka to była piękna gwiazdka dla mnie! O tym, żeście się uratowali, wiedziałem już od paru miesięcy, ciągle marzyłem, że się odezwiesz — aż tu nagle list! List od Staffa! I ten sam charakter pisma co 35 lat temu. Tyle właśnie mija, gdy z Piekarskiej 15 poszedł Twój pierwszy list na ul. Andrzeja 40. Ze Lwowa do Łodzi. Dziś, z New Yorku do Pławowic, piszę z miłością nie mniejszą niż ta dawna.
Moi Kochani! Co to za szczęście, jaki cud, żeście to wszystko znieśli, przetrwali! Co za radość, altissime Poeta, że istniejsze i — piękne wiersze piszesz! Czytałem w “Twórczości” i “Odrodzeniu”. […]
O sobie nie będę się rozpisywał, bo to nieciekawe. Zresztą zobaczymy się wiosną, więc wszystko sam opowiem. […] Poldziu! Piekło jest ogródkiem wiejskim w maju — w porównaniu z uczuciami, jakię żywię dla faszyzmu i faszystów każdej narodowości!
30
X
2014
#Julian Tuwim
#Leopold Staff
#XX wiek
Wiersz Konstantego Balmonta Sztyletowe słowa w przekładzie Juliana Tuwima:
Już mam dość tych zwiewnych śnień,
Dość tych godów harmonijnych,
Dość zachwytów wzniosłych, drżeń,
Kołysanek melodyjnych!
Chcę rozedrzeć blaski zórz
I błękity snów gasnących!
Teraz — gmachów chcę płonących,
Teraz — chcę ryczących burz!
Upojenie, sen głęboki
Myśl przytępia złudą mar,
Niech więc drgną w mym sercu mroki,
Niechaj z mórz wybuchnie żar!
Dziś chcę nowych strun rozdzwonnych
Dla mych nowych uczt i snów!
Sztyletowych pragnę słów
I okrzyków chcę przedzgonnych!
29
X
2014
#Julian Tuwim
#XX wiek
#Konstanty Balmont
#poezja
Scenka paryska z Malarza życia nowoczesnego, eseju Charles’a Baudelaire’a:
Przy drzwiach kawiarni, oparty o szyby oświetlone od wewnątrz i zewnątrz, rozparł sie jeden z tych głupców, których elegancja jest dziełem krawca, a głowa dziełem fryzjera. Obok, z nogami na nieodstępnym taborecie, siedzi jego kochanka, szelma jakich mało, której niemal nic nie brak (to niemal nic, to niemal wszystko, to dystynkcja), by wyglądać na wielką damę. W małych ustach, podobnie jak jej śliczny towarzysz, trzyma ogromne cygaro. Te dwie istoty nie myślą. Czy chociaż pewne, że patrzą? Chyba że ci Narcyzowie głupoty spoglądają na tłum jak na rzekę, która odbija ich obraz. W gruncie rzeczy żyją bardziej dla przyjemności obserwatora niż własnej.
28
X
2014
#XIX wiek
#Charles Baudelaire
Sonet Wacława Rolicz-Liedera z pierwszego tomu poezji:
Wieczór przenudny! jeden z tych wieczorów,
W których się człowiek rozpływa z tęsknoty:
Książek mam pełno, lecz nie ma ochoty!
Myśli zabrakło jaśniejszych kolorów.
Milcząc fliżankę herbaty nalewam:
Tytuń zazwyczaj czas ukraca mile;
Więc farsystańskie zapalam nargile
I ciągnąc smoczek, smutnawo poziewam.
W dymie kochanki widzę nikłe cieni,
Trzyma fliżankę, pędzelek, paletkę,
Maluje róże w mgławicznej przestrzeni.
Znika; po ścianie gonię jej sylwetkę,
Na widok czarki łza w oczu się mieni:
Toć Ona na niej kładła z róż winietkę.
27
X
2014
#XIX wiek
#poezja
#Waclaw Rolicz-Lieder