Z rozprawy Jana Śniadeckiego O języku polskim (pisanej w 1814 roku w Wilnie):
Cudzoziemcy, patrząc na nasze pisanie, nie pojmują, jak można zbieg kilku trudnych spółgłosek wymówić. Słysząc jednak mówiących Polaków, nie czują tej chropowatości języka, jaką wnoszą z pisania. Pamiętam, że d’Alembert, dostawszy książki polskiej i przypatrzywszy się wyrazom, mówił mi, że w Polszcze muszą ludzie często na zapalenie gardła chorować przez gwałt i wysilenie, którego wyciąga wymówienie tylu spółgłosek razem się schodzących. Gdym mu czytał książkę polską, zdziwił się, że ani jednego wysilenia, ani tej twardości w mowie nie znalazł, jaką wnosił z pisania.
04
XI
2013
#Jan Sniadecki
#Jean le Rond d'Alembert
2 marca 1855 roku umarł car Mikołaj I Romanow. Zastąpił go Aleksander II i — jak pisała Paulina Wilkońska w Moich wspomnieniach o życiu towarzyskim w Warszawie — poprawiło to nastroje polityczne w całym rosyjskim zaborze.
I opowiadano różne rysy z jego [tj. cara Aleksandra] życia. Pomiędzy innymi i o pani Michalskiej, której mąż był w kopalniach — za sprawę Szymona Konarskiego. Pojechała biedna do Petersburga i w rozpaczy rzuciła się z prośbą w ręku pod konie carewicza Aleksandra, następcy tronu, pędzącego faetonem przez ulice. Faeton przez nieszczęśliwą przeleciał. Carewicz wyskoczył, sam skrwawioną, zemdloną podniósł ze ziemi, a łzę miał w oku. Odwiózł ją do mieszkania. Przysłał lekarza swojego. Łożył koszta wielkie… Michalski wszelako dłużej jeszcze na Sybirze pozostał.
Szymon Konarski był uczestnikiem powstania listopadowego, po którego klęsce udał się na emigrację i został stronnikiem Joachima Lelewela. W 1835 roku wrócił do kraju jako emisariusz karbonarskiej organizacji Młoda Polska. Głosił w kraju idee demokratyczno-patriotyczne aż do 1838 roku, kiedy został złapany przez władze carskie; skazany na śmierć w 1839.
03
XI
2013
#Paulina Wilkonska
#XIX wiek
#Szymon Konarski
#Aleksander II
Notowania wierszowanej epiki romantycznej, zwłaszcza w postaci pisanych po Byronie powieści poetyckich, od dawna nie stoją zbyt wysoko. Niesłusznie — niżej krótki tylko fragment pierwszej księgi Puszkinowskiego Eugeniusza Oniegina w przekładzie Ważyka:
XXIX
Wściekle mnie ciągnęło na bale
W wesołe dni młodości szumnej:
Miejsce nadaje się wspaniale,
By liścik damie wcisnąć w tłumie,
By w tańcu szepnąć jej wyznanie…
O, wy, czcigodni małżonkowie,
Jest ostrzeżenie w moim słowie,
Kiedy wspominam miłe panie.
I wam, mateczki, ku przestrodze:
Prosto trzymajcie swoje lorgnon,
Baczcie na córki, skróćcie wodze,
Bo nuż, bo nuż… Ach, Boże broń!
A piszę to ku swej pociesze,
Bo sam od dawna już nie grzeszę.
XXX
O, dla balowych sal, wyznaję,
Wielem dni życia zmarnotrawił;
Gdybym śmiał gorszyć obyczaje,
To bym się jeszcze dziś zabawił.
Młodości, kocham twe szaleńcze
Porywy, gwar i blaski twoje,
I ścisk, i pań wymyślne stroje,
Kocham ich nóżki: cóż, nie ręczę,
Zali znajdziecie w Rosji całej
Choć ze trzy pary zgrabnych nóg.
Ach, długi czas mnie zachwycały
Dwie nóżki… gdybym tylko mógł
Wspomnieć je chłodno! Ale we śnie
Trwożą mi serce tak boleśnie.
XXXI
Szaleńcze, w jakim obcym mieście
Oderwiesz się od dni pamiętnych?
Ach, nóżki, nóżki! Gdzie jesteście?
Gdzie szukać traw pod wami zmiętych?
Was pieścił Wschód zaczarowany
I nigdy ślad wasz nie przebiegał
Posępnych pól w północnych śniegach;
Dawnoż patrzyłem, jak dywany
Nęciły dotyk wasz łaskawy,
Jak cieszył was ich miękki włos?
I czym mi była żądza sławy,
Kraj ojców czy wygnańczy los?
Młodych lat szczęście szybko znika,
Jak ślad wasz lekki znikł z trawnika.
Itd., itd.
02
XI
2013
#Aleksander Puszkin
#poezja
Obchody pogrzebowe Stanisława Staszica w 1826 roku — jak pisze Anna Kowalska w tomie Mochnacki i Lelewel — szybko przerodziły się w manifestację patriotyczną, a dokładniej: antyrządową. Co oczywiście zaniepokoiło carski rząd i skutkowało represjami:
Ofiarą padł najpierw poemat Staszica Ród ludzki, o którym senatorowi Nowosilcowowi doniesiono, że jest jakoby “stekiem bezbożności i wywrotowych poglądów; polecił wielki książę zarządzić rewizję w składach Towarzystwa i całkowity nakład owego dzieła zniszczyć”.

Potwierdził prawdę tego zapisu i dorzucił doń jeszcze obszerny komentarz Fryderyk hr. Skarbek, mieszkający wówczas na terenie Pałacu Staszica, sprawujący tam przez lat osiem obowiązki konserwatora i kustosza biblioteki Królewskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk oraz muzeów.
Jego sumienna relacja rzuca ciekawe światło na ówczesne warunki egzystencji Towarzystwa:
Mówiono — notował — że wielki książę palił na swoim kominku wielkie tomy in quarto rzeczonego dzieła, które dziś do wielkich rzadkości należy, gdyż ja jedynie ocaliłem od zagłady przed zaborem kilka egzemplarzy, przepędziwszy całą noc w bibliotece Towarzystwa na wypruwaniu z pojedynczych tomów po kilka kartek, z których następnie trzy kompletne volumina dzieła ułożyłem.
Kapitalna bądź co bądź scena: konserwator biblioteki naukowej, korzystając z faktu, że mieszka na terenie gmachu Towarzystwa, całą noc spędza w sali bibliotecznej, gdzie zgromadzone zostały — i zinwentaryzowane — tomy dzieła Staszica, aby niepostrzeżenie wykraść cząstkami i uratować od auto-da-fe dzieło opiekuna i dobroczyńcy Towarzystwa. I to w stolicy konstytucyjnego państwa!
Swoją drogą, o Rodzie ludzkim Wacław Borowy powiedział, że to “najbardziej antypoetycki pomysł rozwiązany w jak najbardziej antypoetycki sposób”.
(Na rysunku Staszic pióra Władysława Barwickiego).
01
XI
2013
#Fryderyk Skarbek
#Stanislaw Staszic
#Aniela Kowalska
#XIX wiek
#Wladyslaw Barwicki
Romanista Maciej Żurowski o śmierci Gérarda de Nerval (z posłowia do Sylwii i innych opowiadań):
Jest w depresji z powodu swojej sytuacji finansowej, pożycza trzydzieści pięć centymów na wstęp do czytelni gazet, mówi komuś, że pisanie mu nie idzie i że się obawia, że już nic więcej w życiu nie napisze. Nazajutrz zostaje odnaleziony w impasie Starej Latarni, który był przedłużeniem nie istniejącej dziś ulicy koło placu Châtelet. Ubrany w swój reprezentacyjny strój z czasów ostatniej podróży do Niemiec, we fraku, cylindrze, a z powodu mrozu w dwóch kamizelkach i w dwóch koszulach, Gérard de Nerval wisiał na sznurze przywiązanym do żelaznej kraty. Kiedy go tam znaleziono, żył jeszcze, ale wszelka pomoc okazała się bezskuteczna. Najprawdopodobniej popełnił samobójstwo w przystępie rozpaczy i obłędu.
Intrygująco koresponduje z tym poetycki fragment Oktawii, jednego z opowiadań w powyższym tomie:
Umrzeć, wielki Boże! Czemuż ta myśl wraca co chwila, jak gdyby śmierć tylko była równoważnikiem szczęścia, jakie pani obiecuje? Śmierć! Ten wyraz nie wsiewa mi w myśl nic posępnego. Zjawia się ona przede mną, uwieńczona bladymi różami, jak u końca uczty; marzyłem nieraz, że mnie oczekuje uśmiechniona u wezgłowia kobiety ubóstwianej, po szczęściu, po upojeniu, i że mi mówi:
Chodź, przyjacielu! Wyczerpałeś już radość, która ci się na tym świecie należała. Teraz chodź zasnąć, chodź odpocząć w mych ramionach. Nie jestem piękna, lecz dobra jestem i pomocna, a nie rozkosz daję, lecz spokój wiekuisty.
31
X
2013
#Gerard de Nerval
#Maciej Zurowski