Nowe Ateny

Nowe Ateny — zbitka barwnych i oryginalnych cytatów z dzieł zapomnianych — anegdot z towarzystw wszelkiego autoramentu — literackich plotek różnej akuratności. Mądrym dla memoryjału, idiotom dla nauki, jak mawiał Benedykt Chmielowski. Więcej informacji?

Słowacki o Malczewskim

Juliusz Słowacki o Antonim Malczewskim w liście do matki (15 lipca 1833):

Patrząc co dnia na szczyt góry Mont Blanc, przychodzi mi często na myśl Malczewski, który po śmierci jednym poematem tak urósł, że prawie głową przewyższa naszych poetów. Przebiegając opisanie wejścia na górę Mont Blanc, znalazłem na ostatniej karcie, między wyliczonymi bohaterami tego trudnego przedsięwzięcia, imię Malczewskiego, ale skaleczone tak, że gdybym skądinąd o jego wędrówce na górę nie wiedział, tobym się był o tożsamości osoby nie domyślił… Nie wiem dlaczego, ale myśl o Malczewskim została głęboko w moich dumaniach utkwiona. Zdaje mi się, że jest coś podobieństwa między nami, ale burza jeszcze mnie nie złamała.

10 III 2014 # # #

Perzyński, «Rozmowa»

Wspominany przez Boya-Żeleńskiego wiersz Włodzimierza Perzyńskiego — Rozmowa:

Pójdź, dziewczę, siądź mi na kolana,
Nagie ręce zarzuć mi na szyję…
Pieść mnie, całuj, patrz, już ledwo żyję,
Nic nie nęci mnie i w nic nie wierzę,
Po otchłaniach bezsłonecznych błądzę,
A żyć pragnę… Ratuj mnie kochana…
Pieść mnie, całuj, rób, co chcesz, a szczerze
Z całej duszy… jeszcze mam pieniądze.

Co? Ty dziwisz się, żem taki młody?
Może… może… lecz już wyschło serce,
Tak nieznacznie iskrę po iskierce
Przytłumiałem w niem… nie z własnej woli
Mniejsza o to… dzisiaj dusza pusta
Jeśli szuka, to letejskiej wody…
Nie rozumiesz? Co tam!… to tak boli…
Lepiej pieść mnie… wessij mi się w usta,

Wiesz co… bawmy się, szepcz mi do ucha,
Że ty jesteś tą moją wyśnioną
W snach słonecznych kochanką czy żoną,
Potem szepcz, że mnie kochasz nad życie,
Pytaj mnie się, czemum taki smutny,
Żeśmy sami, że nas nikt nie słucha
Mów i mowę przeplataj obficie
Pieszczotami, a będę rozrzutny.

O tak… przytul się do mnie… tak… mocno,
Więc tyś moją już duszą i ciałem
Przez lat tyle wszędzie cię szukałem
We łzach, we trwodze, ból krwawił mi łono,
Zdało mi się, że przejdę przez życie…
O daj spokój… Zapomnij, żeś jest nocną
Heroiną, ja chcę mieć wyśnioną
I wyśnionej zapłacę sowicie…

No, pójdź, wróć się, siądź mi na kolana,
Nagie ręce zarzuć mi na szyję…
Pieść mnie, całuj, patrz już ledwo żyję,
Nic nie nęci mnie i w nic nie wierzę…
Po otchłaniach bezsłonecznych błądzę,
A żyć pragnę… Ratuj mnie kochana,
Pieść, gryź, całuj, rób co chcesz a szczerze,
Z całej duszy, jeszcze mam pieniądze.

09 III 2014 # #

«Pieść mnie, całuj, mam jeszcze pieniądze!»

Ze Znasz-li ten kraj? Boya:

W Polsce nie ma kultu tradycji, mimo żeby się zdawało przeciwnie. Inaczej na pewno odbywałaby się, raz do roku, tradycyjna wódka starych Przybyszewszczyków, na której spotkaliby się wszyscy, bez względu na koleje, jakimi potoczyły się ich losy. Spotkałbym się tam z Grzymałą-Siedleckim, i z dobrym Jasiem Kleczyńskim, i z dr Zofią Daszyńską-Golińską, z którą tańczyliśmy szalone galopki, i — jeżeli gdzieś żyje — z niejakim B…kim, z którym brataliśmy się rok cały, nie wiedząc, że się inaczej nazywa i że ma z policją poważne zatargi bynajmniej nie polityczne. Przyszedłby z pewnością — gdyby żył! — chętnie na tę wódkę Perzyński, Perz, młodziutki wówczas chłopiec, delikatny, dyskretny, który drukował w “Życiu” pierwsze utwory. W jednym z numerów zamieścił wiersz, którego każda zwrotka kończyła się gorzką apostrofą do “dziewczyny”: pieść mnie, całuj, mam jeszcze pieniądze. Numer, dla jakichś przyczyn, skonfiskowano; oczywiście puściliśmy pogłoskę, że prokurator skonfiskował numer z powodu wiersza Perzyńskiego, dopatrzywszy się w nim znamion “świadomego i podstępnego wprowadzania w błąd”…

Rzeczonego wiersza jeszcze nie znalazłem.

08 III 2014 # #

Lenin w Wilnie

Z Opisać Wilno Tomasa Venclovy:

Wśród innych narodowości [w Wilnie] również nie brakło socjalistów. Czasem wydawało się, że to właśnie do nich będzie należała przyszłość. Wilno odwiedził sam Lenin — wówczas jeszcze nie wódz bolszewików, lecz dwudziestopięcioletni Władimir Uljanow, wprawdzie już wtedy fanatycznie wierzący w absolutną przewagę socjalizmu i zwycięstwo, które da się udowodnić naukowo. Jego wizyta miała komiczne następstwa po upływie ponad siedemdziesięciu lat. Władza radziecka obchodziła właśnie setną rocznicę urodzin Lenina, była to ostatnia próba utrzymania przy życiu wszystkim obrzydłej ideologii. Kazano więc znaleźć dom, w którym nocował wódz, by umieścić tam tablicę pamiątkową i sfilmować tę uroczystość. Do tej pory tablica wisiała jedynie na budynku dworca kolejowego, w jedynym miejscu, gdzie niewątpliwie postała noga Lenina (w Wilnie spędził on dokładnie jedną dobę, w drodze z Europy Zachodniej). Reżyser filmowy z Wilna (mój kolega z ławy szkolnej) po poszukiwaniach w archiwach stwierdził, że mieszkanie leninowskie istnieje. Zrobił film i spodziewał się premii, lecz, jak się okazało, wywołał tylko okropny skandal. Doniesienia tajnej policji wskazywały na to, że Lenin ową noc spędził u lekarki Matyldy Średnickiej, a nawet pozostawił u niej trochę nielegalnej literatury; jednakże Średnicka należała do Bundu, a więc do heretyckiej partii, o której wspominać było równie niezręcznie, jak, powiedzmy, o trockistach. Na domiar złego, podobnie jak wszyscy członkowie Bundu, Średnicka była Żydówką, a wielki twórca ZSRR nie mógł mieć niczego wspólnego z przedstawicielami tej wątpliwej rasy. A tym bardziej nocować w ich mieszkaniach.

07 III 2014 # # # #

Miłosz o totalitaryzmach

Z eseju Tomasa Venclovy Miłosz na wileńskim tle (z książki Powroty do Litwy):

Doczekawszy się drugiej radzieckiej okupacji, niebawem nielegalnie przekroczył on [Miłosz] granicę i znalazł się w okupowanej przez nazistów Warszawie. Było to nader ryzykowne, zwłaszcza przekraczanie granicy — nieważne, po której stronie zostałby zatrzymany, i tak zostałby rozstrzelany lub wysłany do obozu koncentracyjnego. W przypadku człowieka o lewicowych poglądach — a Miłosz właśnie nim był — ucieczka z kraju zarządzanego przez nazistów mogła wydawać się dziwna. Ale zdaniem Miłosza — z którym wypada się zgodzić — faszyzm był stuprocentowym, łatwym do rozpoznania złem, tymczasem demoniczna mieszanka stworzona przez Lenina, ukrywająca przemoc pod frazesami humanizmu, stwarzała większe zagrożenie: demoralizowała świadomość, paraliżowała. Nieszczęście to dosięgło wielu ówczesnych lewicowców, którzy może i oburzali się na metody Stalina, jednakże przekonywali siebie i innych, że summa summarum jego dzieło służy postępowi i sprawiedliwości. Tak zachowywał się niejeden żagarysta, kolega Miłosza, a również inteligent z Litwy Kowieńskiej — na przykład mój ojciec. Używając metafory wymyślonej przez jednego z moich kolegów dysydentów, nazizm można porównać do dżumy, zaś komunizm do raka: pierwszy zabija szybko i bez litości, podczas gdy rak jest podstępny i trudniej go leczyć, jeżeli w ogóle jest wyleczalny.

06 III 2014 # # # # # #