Pisze Paulina Wilkońska:
Pamiętam, że właśnie wtedy […] Aleksander Niewiarowski wykładał mi naukę Towiańskiego. Niewiele z niej pojęłam, chociaż dość ciekawo słuchałam. A August wszystkim powtarzał następnie:
Aleksander pouczał żonę moją, że tak we wierzbie, jak i w trawie należy się uznać za siostry. I że wtedy dopiero, gdy twór każdy z osobna swobodnym i wolnym zostanie, gdy nie będziemy jedli mięsa z braci: wołu, barana, cielęcia, indyka itp., ni też sióstr: pietruszki, marchewki, cybuli itd., cały ogół szczęśliwym zostanie.
Wszyscy się zabawili, a najwięcej śmiał się sam Niewiarowski.
Swoją drogą — dobre nazwisko jak na towiańczyka.
05
III
2014
#Paulina Wilkonska
#August Wilkonski
#Andrzej Towianski
#towianizm
#Aleksander Niewiarowski
W 1903 roku niechętny modernistom “Kurier Teatralny” rozpisał ankietę o ocenie utworów dramatycznych “młodzieży pesymistyczno-zmysłowej” — a chodziło głównie o popularnego wtedy Stanisława Przybyszewskiego. Odpowiedział m.in. Henryk Sienkiewicz słynnym już swoim listem o “rui i porubstwie”. Tak rozpętała się głośna (i właściwie tląca się i do dzisiaj!) awantura o Sienkiewicza, którego od razu zaatakowali wtedy, z najróżniejszych pozycji, m.in. Stanisław Brzozowski i Wacław Nałkowski.
W obronie autora Trylogii stanął publicysta “Kuriera Warszawskiego”, Władysław Rabski, którego felieton — jak pisze Roman Taborski — “wywołał całą polemiczną lawinę”. Odpowiadali m.in. Brzozowski, Nałkowski, redaktor “Głosu” Jan Władysław Dawid. Przybyszewski napisał wprost do Sienkiewicza, czy się z Rabskim zgadza. Sienkiewicz nie odpowiedział. Dalsza polemika antysienkiewiczowska — o której zresztą na pewno jeszcze coś się na blogu znajdzie — publikowana była w dużej części właśnie w “Głosie” Dawida.
Roman Taborski, Życie literackie młodopolskiej Warszawy:
Reakcją Rabskiego na stanowisko “Głosu” wobec jego felietonów było… spoliczkowanie Dawida dnia 15 kwietnia w jednej z kawiarni przy Krakowskim Przedmieściu. Ten swoisty argument dyskusyjny wywołał dalsze reperkusje prasowe. W “Kurierze Porannym” ukazał się Protest przeciwko postępowaniu Rabskiego, podpisany przez dwunastu pisarzy, m.in. przez Wacława Nałkowskiego, Stanisława Brzozowskiego, Stanisława Przybyszewskiego i Jana Stena, natomiast Rabski zamieścił w “Kurierze Warszawskim” zatytułowany W obronie własnej. W liście tym, pełnym obelg pod adresem Brzozowskiego, Nałkowskiego i Przybyszewskiego, spoliczkowanie Dawida uzasadniał koniecznością obrony swego honoru […].
Szczególnie zaś wzruszył mnie — donosił z dumą Rabski — jeden z najznakomitszych historyków naszych, który w redakcji “Kuriera” wprost oświadczył: “Nie dziwię się wcale temu, co się stało, dziwię się tylko, że Rabski własnoręcznie taką operację wykonał”. Skłoniłem głowę i odpowiedziałem: “Miałem rękawiczkę”.
Przeciwko temu osobliwemu wystąpieniu zaprotestowali w “Głosie”: Dawid, Nałkowski, Grzegorz Glass i Przybyszewski […].
04
III
2014
#Wladyslaw Rabski
#Henryk Sienkiewicz
#Jan Wladyslaw Dawid
#Roman Taborski
#Waclaw Nalkowski
#Stanislaw Brzozowski
#Stanislaw Przybyszewski
Dwa wiersze Sándora Petőfiego, słynnego węgierskiego poety romantycznego, w tłumaczeniu Juliusza Wiktora Gomulickiego, świetnego varsavianisty, syna poety Wiktora Gomulickiego. Z tomu Zygzakiem.
Moja pierwsza rola —
Zostałem oto aktorem
I w pierwszej roli
Wypadło, żem mógł na scenie
Śmiać się do woli.
Śmiałem się przeto serdecznie,
Bo rychło zgadłem,
Że w tym zawodzie mi nieraz
Płakać wypadnie.
Duch, że nieśmiertelny, wierzę —
Duch, że nieśmiertelny, wierzę,
Lecz nie w niebie ma mieszkanie,
Jeno tutaj, na tym świecie,
Długie jeszcze wędrowanie.
Pomnę, że wśród innych wcieleń
W Rzymie zwałem się Kasjuszem,
W Szwajcarii — Wilhelmem Tellem,
A w Paryżu — Demoulins’em…
I tu jeszcze kimś zostanę.
(W PIW-owskim zbiorze poezji Petőfiego znalazłem te same tłumaczenia podpisane — Barbara Skalska. O samej pani Skalskiej jednak nic nie znalazłem, zakładam więc, że to pseudonim Gomulickiego).
03
III
2014
#Sandor Petofi
#Juliusz Wiktor Gomulicki
#poezja
Z książki Anieli Kowalskiej pod tytułem Warszawa literacka w okresie przełomu kulturalnego 1815–1822:
W piękne ranki, a zwłaszcza popołudnia, chętnie wybierano się na dalsze spacery. Szukano rozrywki i malowniczych widoków poza rogatkami Warszawy. Pociągał niektórych Natolin, urządzony w angielskim guście, z ogrodem-zwierzyńcem, z wytwornym pałacykiem odbijającym wesoło od smutnej raczej okolicy. Innych Królikarnia ze wspaniałym widokiem na całą wilanowską dolinę. Ulubionym jednak nade wszystko miejscem zbiorowym wypraw były wspaniałe ogrody Wilanowa, imponujące niebotycznymi konarami drzew, najpiękniejsze w Polsce. Wilanów dystansował nawet Łazienki, pociągające kaskadami, amfiteatrem na wyspie, kamiennymi posągami i piękną architekturą budowli. Łazienki były systematycznie okupowane przez mieszczańską publiczność stolicy, ściągającą tu dorożkami lub piechotą. Tymczasem dalej położony, malowniczy Wilanów był celem strojnych kuligów.
“Od wielu lat warszawianie, ukończywszy karnawał, jeszcze w dzień popielcowy używają zabawy przejażdżką do Wilanowa” — wspominał “Kurier Warszawski” w dniu 9 marca 1821 r. i zdumiewał się niezwykłą tego roku w Wilanowie liczbą gości, co należało zawdzięczać wyjątkowej pogodzie i sannie doskonałej. Zjazd był ogromny i jak nigdy dotąd uderzał rozmachem i okazałością. “Karet i Koczów — zapewniał «Kurier» — było 450, a w ogólności z sankami i dorożkami tysiąc pojazdów. Pomiędzy rozlicznymi różnych narodów ekwipażami, a mianowicie angielskimi, rosyjskimi, krakowskimi, szczególniej zastanawiały sanie ogromne, do których osiem koni białych było zaprzężonych; każda para koni miała postyliona suto galonowanego. Sanie były wysłane dywanami i futrami, a mieściły w sobie kilkunasty z najznakomitszej młodzieży. Widok ten przypominał dawne staropolskie kuligi”. W tym właśnie zwyczajowym dniu roku, w środę popielcową, cały wytworny wielki świat wyznaczał sobie rendez-vous w Wilanowie.
02
III
2014
#Warszawa
#XIX wiek
#Aniela Kowalska
#Kurier Warszawski
Nietrudny do przewidzenia komentarz Tadeusza Boya-Żeleńskiego do mesjanizmu z Brązowników:
Nie ma zapewne trudniejszej rzeczy niż “trzeźwy” sąd o mesjanizmie. Trzeźwy sąd o nietrzeźwości będzie zawsze bardzo mizerny. Mówi się o dobrodziejstwach mesjanizmu jako talizmanu, który w danej epoce ocalił duszę polską i jej zdolność do życia. Jest w tym chyba sporo przesady i niewiary w żywotność narodu. Czesi, Bułgarzy przetrwali cięższe może opresje nie będąc Mesjaszem narodów. Ale trudno się dziwić, że gdzie choroba zdaje się beznadziejna, a lekarze opuszczą chorego, zjawiają się znachorzy. Towiański był naszym znachorem.
01
III
2014
#Tadeusz Boy-Zelenski
#XIX wiek
#towianizm
#Andrzej Towianski