Nowe Ateny

Nowe Ateny — zbitka barwnych i oryginalnych cytatów z dzieł zapomnianych — anegdot z towarzystw wszelkiego autoramentu — literackich plotek różnej akuratności. Mądrym dla memoryjału, idiotom dla nauki, jak mawiał Benedykt Chmielowski. Więcej informacji?

Barańczak, «Grażynie»

Wiersz Stanisława Barańczaka poświęcony przedwcześnie zmarłej żonie Jacka Kuronia, Grażynie:

Pamiętać o papierosach. Żeby zawsze były pod ręką,
gotowe do wsunięcia w kieszeń, gdy znowu go zabierają.

Znać na pamięć przepisy dotyczące paczek i widzeń.
Sztukę zmuszania mięśni twarzy do uśmiechu.

Jednym chłodnym spojrzeniem gasić wrzask policjanta,
zaparzać spokojnie szufladę, gdy oni bebeszą szuflady.

Z obozu albo szpitala słać listy, że wszystko w porządku.

Tyle umiejętności, taka perfekcja. Mówię poważnie.
Chociażby po to, aby się nie zmarnowały,
nagrodą za to wszystko powinna być nieśmiertelność,
a już co najmniej jej wybrakowana wersja, życie.

Śmierć. Nie, to niepoważne, nie przyjmuję tego do wiadomości.
Z iloma trudniejszymi sprawami dawałaś sobie radę.
Jeżeli kogoś podziwiałem, to właśnie ciebie.
Jeśli co było trwałe, to właśnie ten podziw.
Ile razy chciałem ci powiedzieć. Nie było jak.
Wstydziłem się luk w słownictwie i mikrofonu w ścianie.
Teraz słyszę, że za późno. Nie, nie wierzę.

To przecież tylko nicość. Jakże takie nic
ma wstanąć między nami. Na złość, na zawsze zapiszę
tę kreskę na tęczówce, zmarszczkę w kącie ust.
Zgoda, wiem, nie odpowiesz na moją ostatnią pocztówkę.

Ale będę za to winić coś rzeczywistego,
listonosza, katastrofę lotniczą, cenzurę,
nie nieistnienie, które, zgódź się, nie istnieje.

XI-XII 1982

23 II 2014 # # # #

Fałszywe metryki

6 maja 1808 roku, w dniu urodzin Józefa Poniatowskiego, Teresa Tyszkiewiczowa, siostra księcia, wydała “jedną z największych i najkosztowniejszych uroczystości” w Warszawie tamtych czasów. Tak opisywał bal biograf Marii Kalergis, Stanisław Szenic:

Bal poprzedziły ówczesnym zwyczajem “sztuki mimiczne”. Odegrane zostały w sali zwanej biblioteczną, znajdującej się w skrzydle zamku królewskiego, który był korytarzem połączony z pałacem Pod Blachą. W jednej z pantomim występowały nimfy i zachwycały tańcem układu słynnego tancmistrza Vestrisa. Nimf było bodaj siedem, kronikarze za godne wymienienia z nazwiska, jako najpiękniejsze i najlepiej tańczące, uznali trzy: Joannę Grudzińską, późniejszą księżnę Łowicką, żonę wielkiego księcia Konstantego, i obie siostry Górskie, Teklę i Ludwikę.

Pani Tyszkiewiczowa pragnęła utrwalić dla potomnych wspomnienie tego wspaniałego balu; poleciła tedy Zygmuntowi Voglowi, aby w akwareli upamiętnił najładniejsze żywe obrazy. Akwarelę wprawiono następnie w wieczko ozdobnego puzdra ofiarowanego księciu Talleyrandowi przez panią Tyszkiewiczowa jako skarbczyk na listy, które do niego pisała. Jak wiadomo, pani Tyszkiewiczowa we wczesnej młodości utraciła w wypadku jedno oko, lecz defekt ten nie miał wpływu na uczucia kulawego Talleyranda. Romans ich, wystawiony na sztych złośliwych dowcipów, trwał długie lata, więc i korespondencji zgromadziło się sporo.

Na akwareli Vogla znalazł się i taniec siedmiu nimf. Wiemy, że dwie z nich to siostry Górskie, próżno jednak doszukiwać się wśród kształtnych postaci kobiecych ich dziewczęcych sylwetek. Według heraldyków bowiem Tekla, urodzona jakoby w roku 1795, winna mieć wówczas lat dwanaście, młodsza zaś Ludwika zaledwie dziesięć. Czyżby takie dzieci wprowadzano na wielce swawolne bale Pod Blachą? Wypadnie tu raczej podać w wątpliwość ścisłość informacji heraldycznej i cofnąć o jakieś cztery lata daty przyjścia na świat uroczych siostrzyczek. Ten mało kurtuazyjny zabieg jest konieczny z uwagi na prawidłowość dalszych ustaleń.

Zygmunt Vogel, Bal w pałacu pod Blachą

I dodaje Szenic na koniec:

Z datami urodzin pięknych kobiet owych czasów jest w ogóle kłopotów bez liku; gdy przybywa im wieku, gubią lata, najchętniej — aby zatrzeć ślady — nawet metryki. Nawiasem można wspomnieć, że Joannie Grudzińskiej księżnie Łowickiej, która była również jedną z owych siedmiu nimf, nawet na nagrobku wyryto datę urodzenia 29 września 1795 roku. Tymczasem gdy historycy zaczęli niedyskretnie dociekać, ile lat księżna Łowicka liczyła naprawdę, wyszło na jaw, że urodziła się w roku 1791.

22 II 2014 # # # #

Mickiewicz, «Polały się łzy me...»

Z tomu esejów Czytając Mickiewicza Juliana Przybosia fragment o wierszu Polały się łzy me czyste, rzęsiste…:

Kto twierdzi, uwiedziony pozornie naiwną prostotą, że to jest wiersz nieznaczący, banalny — nie widzi nic. Ależ to jeden z najbardziej wyrafinowanych utworów autora Sonetów krymskich, to jeden z najbardziej nowatorskich wierszy w języku polskim! Prostota, którą ujmuje, jest tą najwyższą, którą zdobywa tylko kunszt tak wysoki, że się go nie dostrzega.

Przede wszystkim — Mickiewicz powierzył wzruszenie niezwykle plastycznemu obrazowi: łzy polały się na dzieciństwo, na młodość, na wiek męski. I dzięki tej metaforze te okresy życia nie są już abstrakcyjnymi czasami — są czymś w odczuciu naszym jak naocznie, dotykalnie doświadczone sioło, jak widzialna góra i chmura młodości… Zważcie wyrafinowanie tej metafory: wydaje się tak niezwykle naturalną, naiwnie oczywistą i niedostrzegalną dzięki ukrytej aluzji do codziennego, prozaicznego zwrotu płakać nad czymś, nad swoim życiem. Przez ten nieznaczny obrót składni uzyskał Mickiewicz efekt najwyższej sztuki: wrażenie zwykłości języka, podczas gdy ten język ikryje w istocie rewolucyjną śmiałość wyobraźni. Bo posłuchajcież: czy zdanie leją się łzy na młodość — nie brzmiałoby dziś “awangardowo”?

I odnośny wiersz Mickiewicza:

Polały się łzy me czyste, rzęsiste
Na me dzieciństwo sielskie, anielskie,
Na moją młodość górną i durną,
Na mój wiek męski, wiek klęski;
Polały się łzy me czyste, rzęsiste…

21 II 2014 # # #

Kochowski, «Desperatowi»

Z Epigramatów polskich, czyli fraszek Wespazjana Kochowskiego — Desperatowi:

Straciwszy dla miłości i rozum, i zmysły,
Za zdrowie panny skoczył desperat do Wisły.
Nie wiem na co? Czy gasić zagorzałe fryje,
Czyli przez zdrowie damy swojej Wisłę pije?
Tu trup jego pogrzebion; co się dzieje duszy,
Nie wiedzieć — snadż się w piekle z tej mokradli suszy.

Fryje to wedle słownika “żądze”, mokradło zaś to “grząski, podmokły obszar; grzęzawisko, trzęsawisko, bagno, moczar.

20 II 2014 # # #

Mickiewicz a Słowacki

Tadeusz Boy-Żeleński, Brązownicy:

I jeszcze jedno. Czy wam się nie ściska serce, gdy czytacie ten opis, podany bez żadnej animozji, z zupełną prostotą, jak Mickiewicz wypycha za drzwi biednego Juliusza [Słowackiego] z rosyjskim wyzwiskiem na ustach? Mnie tak. Bo zważmy jedno: los tak splątał dzieje duchowe Mickiewicza i Słowackiego, że odlewanie olimpijskiego posągu jednego z nich odbywało się kosztem drugiego. Już za życia Mickiewicz zaciążył na Słowackim, można powiedzieć, całą wagą brązu; zaciążył też na nim i po śmierci. Aby wywyższyć — i osłonić — Mickiewicza, stworzono ów obraz Słowackiego jako małego, zarozumiałego i zawistnego rywala, niejako negatyw Mickiewicza, satelitę jego geniuszu. Taki wizerunek długo pokutował; i dziś jeszcze coś z niego straszy czasami. Tak więc w aliaż posągu Mickiewicza weszło dużo fałszu i cudzej krzywdy: krzywdy pisarza, który dziś też upomina się o… posąg z brązu. Czy nie łatwiejsza byłaby ta sprawa do rozjaśnienia, gdyby się obu brało jako żywych ludzi — ludzi oczywiście natchnieniem swoim przerastających świat zwykłych istot — jako dwóch, dajmy na to, półbogów, tylko, przez litość, nie brązowych bożków.

19 II 2014 # # #