Z artykułu Elizy Orzeszkowej Excelsior!:
Jeżeli być modernistą znaczy: poznawać i szanować zdobycze umysłowe czasów najnowszych, rozumieć prądy uczuć i myśli przebiegające społeczeństwa nowożytne, to bardzo dobrze; takiego modernizmu wymagać należy od każdego umysłu wykształconego, od umysłu twórczego także, i może najbardziej. Lecz jeżeli przez modernizm rozumieć ci każą usunięcie spod stóp ludzkości podstaw duchowych, zdziwaczenie umysłu, zdziczenie obyczajów, histerię smaku; jeżeli ci powiedzą, że modernizm to uwielbienie dla tego, co schlebia zmysłom, a pogardzanie tym, co pokrzepia duszę; jeżeli jako modernizm wskażą ci u pisarza kult najniższych instynktów i rozlewanie przed oczyma ludzkimi nieścignionych wzrokiem rynsztoków — śmiej się z tego, że to modernizm, bo rzeczy te znanymi były wszystkim czasom, a naprawdę, i bez językowego szarlataństwa, nazywają się — rozpustą.
25
III
2014
#Eliza Orzeszkowa
#XIX wiek
Sylogizmy goryczy Emila Ciorana w przekładzie Ireneusza Kani — z rozdziału Atrofia czasownika:
Jakże lubię umysły drugorzędne (szczególnie takiego Jouberta), które przez wzgląd na delikatność żyły w cieniu cudzego geniuszu, negując własny, bo czuły przed nim lęk!
Gdyby Molier zaczął zstępować we własne otchłanie, Pascal — ze swoją — wyglądałby na dziennikarza.
Nie ufajcie tym, co odwracają się plecami do miłości, do ambicji i do społeczeństwa. Zemszczą się za te swoje wyrzeczenia.
Wytrzymałość Niemców nie ma granic, nawet w obłędzie: Nietzsche znosił swój jedenaście lat, Hölderlin — czterdzieści.
Wraz z Baudelaire’em fizjologia weszła do poezji; wraz z Nietzschem — do filozofii. To oni zaburzenia w pracy narządów podnieśli do rangi pieśni i pojęcia. Z rewirów zdrowia ich wyklęto, więc postanowili zapewnić karierę chorobie.
24
III
2014
#Emil Cioran
#Ireneusz Kania
#XX wiek
Tak mówił o Nie-Boskiej komedii Adam Mickiewicz:
Zakończenie dramatu jest wspaniałe, nie znam nic równego. Znaczy ono, że prawda nie była ani w obozie Hrabiego, ani w obozie Pankracego, była ona ponad nimi; zjawia się, aby obu potępić. Pankracy zwyciężywszy wszystko miesza się i poznaje na koniec, że był tylko narzędziem zniszczenia.
I jeszcze komentarz Marii Janion do zdania wieszcza:
Mickiewicz miał po prostu romantyczną wrażliwość na bliską mu koncepcję boskiego planu świata, który góruje nad cząstkowymi racjami bohaterów Nie-Boskiej. To było dobre prawo jego spirytualistycznej historiozofii. Dla niego finał Nie-Boskiej, wprowadzający czynnik ingerencji zewnętrznej, nadprzyrodzonej, stanowił dowód ogromnej odwagi Krasińskiego: wyjścia poza “płaskie”, potoczne doświadczenia i rozumną, a ograniczoną logikę historii.
23
III
2014
#Zygmunt Krasinski
#Adam Mickiewicz
#Maria Janion
#XIX wiek
Z Odprawy posłów greckich Jana Kochanowskiego początek trzeciego chóru (tego, co “jakoby greckim chórom przygania”), przez wielu uważany za jeden z najpiękniejszych wierszy w języku polskim:
O białoskrzydła morska pławaczko,
Wychowanico Idy wysokiej,
Łodzi bukowa, któraś gładkiej
Twarzy pasterza Pryjamczyka
Mokrymi słonych wód ścieżkami
Do przezroczystych Eurotowych
Brodów nosiła!
Coś to zołwicom za bratową,
Córom szlachetnym Pryjamowym,
Cnej Poliksenie i Kasandrze
Wieszczej, przyniosła?
Za którą oto w tropy prosto,
Jako za zbiegłą niewolnicą,
Prędka pogonią przybieżała.
Toli on sławny upominek
Albo pamiętne, którym luby
Sędziemu wyrok ze wszech Wenus
Bogiń piękniejsza zapłaciła,
Kiedy na Idzie stokorodnej
Śmierci podległy nieśmiertelne
Uznawca twarzy rozeznawał?
Swar był początkiem i niezgoda
Twego małżeństwa, Pryjamicze.
Nie śmiem źle tuszyć, nie śmiem, ale
Ledwe nie takiż koniec będzie.
Niechajże się ja, można Cypri,
Ninacz cudzego nie zapatrzam!
Niech towarzysza życzliwego,
Jednemu łożu przyjaciela,
Mam z łaski twojej; inszy, więcej
Chcą li, niech proszą!
Oczy łakome siła ludzi
Zawiodły, lecz kto w krygi żądzą
Mógł ująć, w długim bezpieczeństwie
Dni swych używie. Przyjdą, przyjdą
Niedawno czasy, że rozbójcę
Rozbójca znidzie; ten mu słodki
Sen z oczu zetrze i bezpieczne
Serce zatrwoży, kiedy trąby
Ogromne zagrzmią, a pod mury
Nieprzyjacielskie staną szańce.
22
III
2014
#Jan Kochanowski
#poezja
#XVI wiek
Z Jerzego Wojciecha Borejszy biografii Armanda Lévy’ego pod tytułem Sekretarz Adama Mickiewicza:
Mickiewicz przemawiał z katedry w Collège de France w latach 1840–1844, a więc przed osiedleniem się Lévy’ego na stałe w Paryżu. Swoją karierę profesorską poeta rozpoczął dość osobliwie. Jak opowiadał później Lévy’emu:
Kiedy 1 stycznia 1841 roku profesorzy z Collège de France udali się do Tuileryj z życzeniami do króla, Michelet i Quinet chcieli, aby przemówił ten, który ostatni otrzymał katedrę. Odmówiłem, tłumacząc, że jestem mianowany tylko do prowadzenia kursu. Wprowadzeni przed Ludwika Filipa, usłyszeliśmy od niego pochlebne słowa z powodu naszych zabiegów około utrzymania pomyślnych warunków życia, a nie rozumiejąc, o co chodzi, wycofaliśmy się bez słowa. W przedpokoju przyłapał nas szambelan i oświadczył nam usprawiedliwienia króla, który nas wziął za deputację merów podmiejskich.
Ludwik Filip podziękował trzem profesorom z Collège de France za dobre administrowanie drogami publicznymi. Za wykłady podziękował im rząd francuski, zwalniając ich po kolei z zajmowanych stanowisk.
Z Collège de France wyrzuceni zostali Adam Mickiewicz (za coraz większy skręt w kierunku mesjanizmu, mistycyzmu, towianizmu itd. — w 1844 roku) i Edgar Quinet (za krytykę kościoła katolickiego — w 1846 roku). Jules Michelet utrzymał się na katedrze aż do rewolucji 1848 roku, a potem chyba nawet wrócił na uniwersytet. Co ciekawe, po wyrzuceniu Quineta studenci rozpoczęli demonstrację w obronie liberalnego wykładowcy, a sam Armand Lévy został za nią na rok zawieszony w prawach studenta.
21
III
2014
#Adam Mickiewicz
#Armand Levy
#Jerzy W. Borejsza
#Ludwik Filip
#XIX wiek
#Jules Michelet
#Edgar Quinet